Moja Historia

Cześć!
Mam na imię Kasia. Kocham motoryzację, szybkość i adrenalinę. 
Lubię sportowe i terenowe motocykle oraz samochody.
Cała moja historia związana z pasją do motoryzacji zaczęła się w 2012 roku. Miałam wtedy 8 lat. Mój tata zabrał mnie wówczas na mecz żużlowy na Stadion Olimpijski. Bardzo zaciekawił mnie ten sport. Pamiętam nawet co powiedziałam mojemu tacie podczas zawodów: „Tato, ja też tak chcę!”. Jednak nie do końca było tak, jak sobie to wtedy wyobrażałam. Początkowo miałam zacząć jeździć na mini żużlu, jednak w rezultacie swoje pierwsze kroki stawiałam na małym motocyklu crossowym. Trenowałam w wałbrzyskim klubie "WSM Chełmiec". Moje pierwsze jazdy odbyłam na klubowej Hondzie z silnikiem 125 i manualną skrzynią biegów. Pierwsze okrążenia pokonałam w tempie pielgrzymki do Częstochowy. Z każdą godziną szło mi jednak coraz lepiej. W klubie jeździłam przez 1 sezon. Pod koniec 2013 roku zakończyłam współpracę z Klubem. Wraz z początkiem sezonu 2014 musiałam zapewnić sobie treningi we własnym zakresie, na własnym motocyklu, którym było 4-suwowe Diabolini, 90 CC o mocy 6 KM, organizowane na otwartym, nieczynnym już poligonie. Na jednym z treningów miałam zaszczyt pracować z panem Wojciechem Renczem. Jest On m.in. 9-krotnym mistrzem Polski w enduro,      2-krotnym mistrzem Polski w motocrossie, 14-krotnym zwycięzcą rajdu Jelcz oraz uczestnikiem rajdu Dakar. To tylko niewielka część sukcesów w jego niesamowitej karierze w motosporcie.
- członkiem kadry narodowej motocross i enduro, wielokrotnym mistrzem i vice-mistrzem Polski w enduro i motocross, mistrzem Świata enduro i uczestnikiem Rajdu Dakar i Jelcz.
Po kilku miesiącach nadszedł ten przykry moment, w którym musiałam sprzedać mojego rumaka. Było to pod koniec sezonu 2015. 
Wraz z początkiem sezonu 2016 rozpoczęłam współpracę z klubem we Wrocławiu, a mianowicie 71mx School . Przyszedł więc czas na zakup nowego motocykla. Tym razem zdecydowałam się na mocniejszy silnik i wybór padł na Pitbike MRF 140 z 12-konnym silnikiem. Pierwsze treningi w klubie odbywały się przy ul. Rakietowej we Wrocławiu. Był to mały tor do nauki podstaw jazdy na takich motocyklach. Niedługo potem zaczęliśmy trenować na torze w Borowie koło Strzelina.
 W tym miejscu chciałabym bardzo serdecznie podziękować Panu Markowi Kończyło oraz Panu Zbyszkowi Janickiemu za wspólna pracę, ciężkie treningi i jednocześnie świetną zabawę. 
Po sezonie 2016 przyszedł czas, że chciałam spróbować czegoś innego. Moja MRF-ka przeszła małą metamorfozę i po zmianie kół na flattrackowe  rozpoczęłam treningi na asfalcie. Obserwowałam zawody motogymkhany we Wrocławiu na terenie parkingu C.H. Borek oraz WORD-u. Na jednym z moich treningów miałam okazję spotkać grupę motocyklistów trenujących tą widowiskową dyscyplinę. Była wśród nich Maja, która udzieliła mi kilku cennych wskazówek. Takie treningi miałam również w sezonie 2017.
Po tym sezonie moja MRF-ka zmienia właściciela a ja zostałam "plecaczkiem" zwiedzając Dolny śląsk i nie tylko. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie znów będę mogła trzymać gaz :-)
Cześć!
Mam na imię Kasia. Kocham motoryzację, szybkość i adrenalinę. 
Lubię sportowe i terenowe motocykle oraz samochody.
Cała moja historia związana z pasją do motoryzacji zaczęła się w 2012 roku. Miałam wtedy 8 lat. Mój tata zabrał mnie wówczas na mecz żużlowy na Stadion Olimpijski. Bardzo zaciekawił mnie ten sport. Pamiętam nawet co powiedziałam mojemu tacie podczas zawodów: „Tato, ja też tak chcę!”. Jednak nie do końca było tak, jak sobie to wtedy wyobrażałam. Początkowo miałam zacząć jeździć na mini żużlu, jednak w rezultacie swoje pierwsze kroki stawiałam na małym motocyklu crossowym. Trenowałam w wałbrzyskim klubie "WSM Chełmiec". Moje pierwsze jazdy odbyłam na klubowej Hondzie z silnikiem 125 i manualną skrzynią biegów. Pierwsze okrążenia pokonałam w tempie pielgrzymki do Częstochowy. Z każdą godziną szło mi jednak coraz lepiej. W klubie jeździłam przez 1 sezon. Pod koniec 2013 roku zakończyłam współpracę z Klubem. Wraz z początkiem sezonu 2014 musiałam zapewnić sobie treningi we własnym zakresie, na własnym motocyklu, którym było 4-suwowe Diabolini, 90 CC o mocy 6 KM, organizowane na otwartym, nieczynnym już poligonie. Na jednym z treningów miałam zaszczyt pracować z panem Wojciechem Renczem. Jest On m.in. 9-krotnym mistrzem Polski w enduro, 2-krotnym mistrzem Polski w motocrossie, 14-krotnym zwycięzcą rajdu Jelcz oraz uczestnikiem rajdu Dakar. To tylko niewielka część sukcesów w jego niesamowitej karierze w motosporcie.
Po kilku miesiącach nadszedł ten przykry moment, w którym musiałam sprzedać mojego rumaka. Było to pod koniec sezonu 2015. 
Wraz z początkiem sezonu 2016 rozpoczęłam współpracę z klubem we Wrocławiu, a mianowicie 71mx School . Przyszedł więc czas na zakup nowego motocykla. Tym razem zdecydowałam się na mocniejszy silnik i wybór padł na Pitbike MRF 140 z 12-konnym silnikiem. Pierwsze treningi w klubie odbywały się przy ul. Rakietowej we Wrocławiu. Był to mały tor do nauki podstaw jazdy na takich motocyklach. Niedługo potem zaczęliśmy trenować na torze w Borowie koło Strzelina.
 W tym miejscu chciałabym bardzo serdecznie podziękować Panu Markowi Kończyło oraz Panu Zbyszkowi Janickiemu za wspólna pracę, ciężkie treningi i jednocześnie świetną zabawę. 
Po sezonie 2016 przyszedł czas, że chciałam spróbować czegoś innego. Moja MRF-ka przeszła małą metamorfozę i po zmianie kół na flattrackowe  rozpoczęłam treningi na asfalcie. Obserwowałam zawody motogymkhany we Wrocławiu na terenie parkingu C.H. Borek oraz WORD-u. Na jednym z moich treningów miałam okazję spotkać grupę motocyklistów trenujących tą widowiskową dyscyplinę. Była wśród nich Maja, która udzieliła mi kilku cennych wskazówek. Takie treningi miałam również w sezonie 2017.
Po tym sezonie moja MRF-ka zmienia właściciela a ja zostałam "plecaczkiem" zwiedzając Dolny śląsk i nie tylko. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie znów będę mogła sama trzymać gaz :-)
Przyszedł rok 2020 a wraz z nim wiele ograniczeń związanych z Covid-19. 
W kwietniu 2020 roku mogłam wreszcie poczuć to przyjemne uczucie, które towarzyszy każdemu, kto może dosiąść swojego motocykla. Zdecydowałam się na MRF tym razem w wersji RC. Stosując się do ograniczeń związanych z epidemią miałam niezbyt wiele okazji do jazdy. Na koniec 2020 miałam wyjeżdżone 11 mth. W międzyczasie wymieniłam cały strój, ochraniacze i kask. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie będzie tych mth więcej.